poniedziałek, 18 listopada 2013

Łupy z pchlego targu - idealne do kuchni!




   Tym razem udało mi się upolować filiżankę z pięknej serii Blau China inspirowanej motywami Wschodu (moja mama ma calutki piekny serwis z tej serii), prześliczny talerzyk deserowy z bawarskiej porcelany z owocami, talerzyk deserowy ze skandynawskiej ceramiki z ciekawymi motywami przyjęcia a’la XVII-wieczna Francja i niebiesko-białe talerzyki do ciasta w kwiatowe wzory. 
     A wisienką na torcie jest urocza deska z kolorowymi holenderskimi ludzikami,  idealna jako tło do zdjęć kulinarnych! Już wykorzystana przy poście o Keksie dla męża! Zabrałam także urocze babuszki filcowe - które szczerze mówiąc nie wiem, czy służą jako ozdoba czy może jako stopery do drzwi.






 

niedziela, 17 listopada 2013

Babeczki Makowej Panieneczki ;)

Na deser dziś kruche babeczki nadziane masą makową, nie kupną tylko zrobioną własnoręcznie z rodzynkami, skórką pomarańczową i miodem. Pachną i smakują wyśmienicie i baaardzo makowo! Przygotowanie masy makowej wydłuża zdecydowanie czas ich przygotowania, ale można też użyć gotowej masy i wzbogacić ją o bakalie. Wpisuję te babeczki na listę dań, które planuję zrobić na  zbliżającą się Gwiazdkę - dzisiaj już przymiarka z reniferem, ale i te z serduszkami są urocze. 

Wyczytałam kiedyś, że np. w Libii nie można posiadać nawet zwyczajnych ziaren jadalnego maku, jest on nielegalny! O zgrozo, bo jeśli ktoś tego nie wie i przekroczy granicę Libii nawet z niewielką torebką maku w bagażu może skończyć jak filmowa Bridget Jones w Tajlandii, a takich przystojnych prawników jak Colin Firth coraz mniej współcześnie :p ...

Babeczka od serca !


 Przygotowanie ciasta i tarka Mrs Green! pierwszy raz w użyciu!

 Ukochana foremka puzzel



sobota, 16 listopada 2013

De kotlety mielone z groszkiem :)

Zawsze powtarzam, że mogłabym być wegetarianką, gdyby nie kotlety schabowe, mielone, pasztet czy pieczeń domowa! czyli hmmm.. raczej nigdy, chociaż lubię i dania wegetariańskie to do mięsiwa mam stosunek zdecydowanie pożądliwy :) udało mi się oprzeć pokusom wegetariańskim nawet wtedy kiedy moja przyjaciółka przez parę dobrych lat jadła wyłącznie dania bezmięsne, próbowałam jej pysznego pasztetu z fasoli, kotletów sojowych i wariacji ryżowych. Nawet kiedy za czasów studenckich (przed wejściem Polski do UE) pojechaliśmy pod namioty do Włoch - każdy z wyżywieniem z Polski, ja zabrałam paczkę polskich kabanosów, ona serki i pieczywo chrupkie. Mam nawet fotkę, kiedy owego kabanosa wcinam nad kanałem Grande w Wenecji. Tyle wspomnień, dzisiaj o mielonych..

Fajnie jest tradycję czymś przełamać, zatem dziś mielone z groszkiem zielonym :)

przepis wieczorkiem :) na razie fotka :)

Szybki keks dla Pana Męża :)

Tradycyjnie jeśli wypieki to u mnie dzieją się w weekend, jak jest spokojnie, nie trzeba spieszyć się nigdzie, nie ma poddenerwowania pracą i nie przenosi się złych fluidów na ciasto :p No i przede wszystkim jest czas, aby z Panem Mężem zasiąść do śniadania i porannej kawy -  a taki keks do kawy bardzo miło się pałaszuje

Dodatkowo dziś premiera nowej deski - upolowanej na pchlim targu z bajecznymi ludkami holenderskimi (post o upolowanych gadżetach na Pchlim targu )



poniedziałek, 11 listopada 2013

Ja pierniczę ;p czyli o Muzeum Piernika w Toruniu!

    Ja pierniczę, Ty pierniczysz, ona pierniczy, czyli wszyscy zajadamy się pierniczkami, a kto jak kto, ale ja jestem ogromną fanką pierniczków, foremek, dekoracji, uwielbiam, kiedy leżakują w blaszanych puszkach i czekają na Święta - co nie trwa długo, bo zazwyczaj, ktoś je podjada :)

    A, że Święta tuż tuż, dzisiaj relacja z mojej wyprawy do Torunia, podczas której musiałam koniecznie odwiedzić Muzeum Piernika mieszczące się na Starym Mieście przy ulicy Rabiańskiej. Muzeum znajduje się na poddaszu jednej z toruńskich kamienic, wyposażone jest w stoły, wałki, foremki, sita do przesiewania mąki, drewniane nożyki do wycinania pierników, czyli wszystko, co niezbędne do przygotowania pamiątkowych pierników. Oczywiście oczy mi zagrały, kiedy zobaczyłam taki wybór foremek w kształcie serc, Kopernika, wiedźm, dworzan, kamienic, aniołów. Jedynie ubolewałam, że nie można było takiej formy na pamiątkę kupić...

    W powietrzu unoszą się aromaty miodu, goździków, cynamonu, gdzie Mistrz traktuje każdego ze zwiedzających jako czeladnika przyjętego na "przyuczenie rzemiosła", zatem jest i ucieranie przypraw i mieszanie miodu, okraszone barwnymi opowieściami z dziejów piernikowego rzemiosła. Muzeum jest interaktywne, mistrz po krótkiej opowieści ochoczo zagonił nas do roboty, ku naszej uciesze!

     Gdybym żyła w wiekach dawnych, w takimi słowy bym ujęła jak owo przyuczenie wygląda:
 Jakoby zaś czeladnicy samą teoryją się nie parali, Mistrz za ogromniste stoły czeladników posyła, ciasto urabiać im gołymi rękoma poleca, potem wałki im nakazuje w ręce powziąć i właściwej grubości ciasto na pierniki urobić. Kiedy wszelkie Mistrza instrukcyje czeladnicy ukończą, wtedy mogą spośród form wszelakich sposobną dla nich wybrać i swojego piernika własnoręcznie sporządzić!
    Wizyta w tym Muzeum to frajda dla dzieci  - którym, aż oczy się śmieją do mieszania i wałkowania, a także dla dorosłych - jak my, którzy lubią poczuć się jak dziecko w sklepie z zabawkami!

 









Relacja z Warsztatów dyniowych w Białymstoku!

    Kilkanaście kobietek, które lubią gotować, niejaka Zmokła Kura, ogrom przypraw oraz przeróżnych dyń, smakowite potrawy i aromaty, które przywodziły amatorów pływania właśnie do nas... Ale o co właściwie chodzi?

   Już wyjaśniam - "Zmokła Kura" to nowopowstały białostocki lokal o wdzięcznej, mokrej  nazwie mieszczący się "drzwi w drzwi" z miejskim basenem i to właśnie w tym miejscu dwa tygodnie temu odbyły się Dyniowe Warsztaty organizowane przez Edytę - autorkę bloga kulinarnego Ekoquchnia. Miałam okazję w nich uczestniczyć i poznać tajniki przyrządzania dyni, a raczej wielu jej odmian! Edyta przekazała nam arkusze pełen smakowitych propozycji na potrawy z dyni, a część z nich najpierw przyrządziłyśmy a potem jak łasuchy wspólnie skonsumowałyśmy ;p

   Dotąd dynia przywoływała we mnie wspomnienie pysznych "Tortellini di zucca" czyli pierożki tortellini z dynią, które jedliśmy kilka lat temu w Mantui we Włoszech oraz kojarzyła się z zupą-krem z dyni. A tutaj okazało się nie tylko, że poza najbardziej popularną dynią zwyczajną, z której robimy lampiony są jeszcze dynie makaronowe, piżmowe, małe dynie Hokkaido, dynie w kształcie karocy Kopciuszka, a każda z nich ma inny miąższ, zapach i smak. 

   Jak zawsze okazało się, że dynia zmienia swój smak w zależności od przypraw i składników z jakimi ją połączymy, może być słodka w pitnej czekoladzie i placku na razowym kruchym spodzie, wytrawna w plackach z marchwią i porem, lekka w sałatce z rukolą i ciecierzycą czy sycąca jak dynie piżmowa nadziewane oliwkami, kaszą, serem kozim.. 

     Chyba nie tylko na zdjęciach dynia prezentują się smakowicie, bo aromaty roznoszące się w "Zmokłej Kurze" kierowały do nas miłośników kąpieli z pobliskiego basenu!




 
Dynia makaronowa, która wyglądem przypomina nitki makaronu spaghetti.
A tak naprawdę to nic innego niż miąższ dyni, przygotowany przez nacinanie jej wnętrza widelcem.  

 Placek dyniowy na razowym spodzie - poezja smaku, a do tego pieknie wykonany przez 
współtowarzyszki warsztatów!

środa, 6 listopada 2013

Rogaliki maślane idealne na jesienną chandrę!

     Kiedy poranek jest mroźny, a świat poza ciepłym łóżkiem jawi się jako "wcielone zło" - wtedy najlepszym przyjacielem staje się dla mnie filiżanka kawy z mlekiem i właśnie taki rogalik, posmarowany domową konfiturą. Jest idealny na jesienną chandrę!
    Zdjęcie niestety nie w świetle dziennym, bo niczym piekarz piekę wieczorami jesiennymi, a raczej piekarnik piecze, maszyna zagniata ciasto, zatem rogaliki jakby się same robiły ;p 
       A nawet po 2 dniach są smaczne :)


Składniki na 8 sztuk (Przepis inspirowany recepturą z Poradnika domowego) :
400 gram maki pszennej
3 łyżeczki drożdży suszonych
1 cukier waniliowy
1  jajko
1 szklanka mleka
10 dag masła stopionego
2 łyżki maku sypkiego
1 jajko do posmarowania rogalików

Wszystkie składniki  sypkie czyli mąkę, drożdże, cukier waniliowy wsypujemy do wypiekacza, dodajemy stopione masło, mleko i jajko i ustawiamy na program do zagniatania na ok.20 minut, po tym czasie wkładamy ciasto do oprószonej mąką miski blaszanej. Odstawiamy tradycyjnie na około 40 minut do wyrośnięcia w cieple miejsce przykrywając ściereczką, po tym czasie wyrabiamy kilka minut ciasto, formujemy dwa okrągłe placki i każdy z nich kroimy na cztery trójkąty, zwijamy w rogaliki, zaczynając od zewnętrznej części i układamy na blasze, smarujemy jajkiem, aby się pięknie błyszczała skórka, pieczemy w 195 stopniach około 20 minut. Podawać z konfiturą!

Śniadania do pracy/szkoły
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...