Kruszyniany - Szlakiem podlaskiego Orientu
Podlasie oprócz malowniczych
drewnianych wsi skrywa miejsca egzotyczne, które kuszą turystów możliwością
przeżycia czegoś magicznego. Przykładem jest szlak tatarski na Podlasiu –
wiodący od miejscowości Krynki, przez wieś Kruszyniany pod samą granicą
polsko-białoruską i wieś Bohoniki, aż do Sokółki. Żartobliwie mówi się, iż jest
to fragment Polski, gdzie wrony zawracają i kończy się jakakolwiek cywilizacja.
Jednak, chociaż telefony sms-ami witają nas na terenie Białorusi to cywilizacja
wcale się tutaj kończy, a zaczyna się przygoda z „polskim Orientem”.
Na pagórku zielony meczet
Do Kruszynian najwygodniej dojechać samochodem z Białegostoku, jadąc przez Supraśl, dalej przez Krynki - trasa ta wynosi około 50 km.
Kruszyniany – to z pozoru wioska jakich wiele w tym regionie, jednak na pagórku
wyłania się XVII-wieczny drewniany zielony meczet otoczony murem z kamieni.
Budowla zdradza inspirację wiejskimi kościółkami chrześcijańskimi i dopiero
dwie wieże zwieńczone złotymi półksiężycami wskazują, iż jest to świątynia
muzułmańska. Meczet jest czynny dla zwiedzających i naprawdę warto zajrzeć do
środka. W tym celu należy skontaktować się z opiekunem meczetu - z pochodzenia
Tatarem, który nie tylko nie tylko oprowadzi nas meczecie, ale także z humorem
opowie o historii i specyfice podlaskich Tatarów, ich zwyczajach oraz o tym,
jak dzisiaj wygląda ich życie i przestrzeganie zasad religijnych.
Wnętrze meczetu zgodnie z prawami religii muzułmańskiej podzielone jest na dwie części: tzw. „haram” dla mężczyzn oraz „babiniec” dla kobiet (sala modlitewna dla kobiet i dzieci). Oddzielne pomieszczenia miały służyć temu, aby podczas modlitwy kobiety nie rozpraszały mężczyzn. Jak twierdzi pan Dżemil – „do dnia dzisiejszego nic się w tej kwestii nie zmieniło – kobiety nadal rozpraszają mężczyzn”.
Z Kruszynian ruszamy w stronę Bohonik
położonych około 35 km na północ w stronę Sokółki. Meczet w Bohonikach jest o
blisko sto lat młodszy od kruszyniańskiego – wewnątrz meczety wyglądają bardzo
podobnie. Opiekunka świątyni może opowiedzieć wiele interesujących historii o
życiu Tatarów z czasów swojej młodości.
„Tatarska jurta” – kulinarna rozpusta
Obowiązkowym punktem podróży – jest prowadzona przez rodowitych Tatarów – rodzinę Bogdanowiczów gospoda „Tatarska jurta” w Kruszynianach - oferująca tradycyjne specjały tatarskie takie jak pierekaczewnik (pieczony pieróg z mięsem z ciasta makaronowego), pieremiacze (pierogi z mięsem smażone na tłuszczu), czeburieki (placki z mięsem smażone na oleju), kołduny, listkowiec (ciasto drożdżowe z serem). Jeśli w najbliższym czasie nie planujemy wyjazdu na Krym - jest to jedno z niewielu miejsc słynących z tatarskich dań. Zmysł kulinarny i dociekliwość kucharza przywiodły do „Tatarskiej Jurty” samego Roberta Makłowicza, którego zachwyciły lokalne potrawy.
Czeburieki smażone na głębokim tłuszczu
Tam gdzie spoczywają przodkowie
W Kruszynianach ocalał jeden mizar – cmentarz muzułmański, położony jest w odległości około 100 metrów od meczetu. Pochodzi z II połowy XVII wieku, a najstarszy napis na nagrobku wskazuje datę 1704 roku. Tablice wykute z kamienia mają kształt półkolisty, na nich widnieją inskrypcje w językach arabskim, polskim lub rosyjskim, półksiężyce i gwiazdy.
W Kruszynianach i
Bohonikach coraz częściej spotyka się i Polak i Niemiec i Belg i Anglik (w tym
roku książę Karol), co świadczy, o tym, iż zagraniczni turyści również ulegają
fascynacji perłami polskiego Orientu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz