Pokolenie moich rodziców szpinaku nie lubiło, szpinak był złem koniecznym.
O zgrozo!- niesmaczną zieleniną zawierającą żelazo!
Moje pokolenie trzydziestolatków - szpinak udomowiło i pokochało :)
Szpinak wiele nie potrzebuje, jedynie odrobinę masełka, czosnku i gałki muszkatołowej i wtedy zyskuje wyrazisty smak.
naleśniki ( zresztą można zerknąć na przepisy) no i pierogi!
A z dobrymi pierogami problem polega na tym, że jak się własnoręcznie ich nie zrobi to trudno dostać gdzieś pierogi z cienkim ciastem, nawet w lokalach gastronomicznych królują grubaśne pierogi o cieście prawie pancernym ;p
A cały sekret tkwi w tym, aby ciasto na pierogi rozwałkować naprawdę cieniutko.
Mistrzynią pierogów - nazywana przez nas Lokalnym Dostawcą Pierogów - jest moja babcia. I ręczę, że gdybyśmy z babcią - rodzinnie poszli w pierogowy biznes -
niejedna nagroda kulinarna byłaby nasza ;p
Przepis na około 50 pierogów:
1/2 kg mąki
1 żółtko
1 łyżka soli
3 łyżki oleju rzepakowego
minimum 350 ml wrzącej wody
Nadzienie:
400 gram mrożonego szpinaku
2 ząbki czosnku
1/4 łyżeczki gałki muszkatołowej
1 łyżka masła
szczypta pieprzu i soli
1 łyżeczka mąki
Szpinak podsmażamy na maśle, dodajemy posiekane ząbki czosnku, kiedy ładnie się przesmaży (wchłonie masło), wtedy doprawiamy sola i pieprzem oraz gałką muszkatołową. Dodajemy 1 łyżeczkę mąki- aby szpinak w czasie gotowania nie puszczał soku.
W miseczce mieszamy mąkę z solą, wbijamy żółtko, wlewamy olej i łyżką mieszamy składniki, następnie powoli dolewamy wrzącej wody stopniowo, dalej mieszając. Zagarniamy mąkę, znowu dolewamy wrzątku i sprawdzamy czy ciasto da się już zagnieść.
Wykładamy ciasto pierogowe na oprószoną mąką stolnicę, zagniatamy i w zależności od konsystencji dosypujemy mąki lub dolewamy wody. Wyrabiamy gładkie ciasto. Kiedy ciasto jest już mięciutkie i gładkie, dzielimy je na części, po kolei rozwałkowujemy cienko, wykrawamy krążki i nadziewamy.
Pierogi wrzucamy na gorącą, osoloną wodę, od momentu wypłynięcia, gotujemy jeszcze 5 minut.