W weekend musiałam wybyć do lasu, zieloności, spokoju, ciszy przerywanej jedynie trzeszczącymi pod nogami gałązkami, stukaniem dzięcioła oraz okrzykami wymienianymi z moja drugą połówką: "gdzie jesteś, masz coś?". Mowa oczywiście o grzybobraniu :) Bo mieszczuch taki jak ja, tkwiący cały tydzień w biurze, przed posępnym monitorem komputera, znużony czterema ścianami biura, brakiem świeżego powietrza, którego namiastka płynie z klimatyzatora, a zieleń widzi na obrazie olejnym wiszącym w celach estetycznych na ścianie - - w weekend chętnie rozkoszuje się naturą!
I w tym czasie dystansuje się od "pracowych znojów dnia codziennego " ;p
I w tym czasie dystansuje się od "pracowych znojów dnia codziennego " ;p
A podlaska natura, nasze lasy są piękne :)
W efekcie wpadło do koszyczka trochę grzybów - gównie kurek,
najlepszych bo trudno je pomylić z trującymi ;p
A z kurek najlepszy jest kurkowy sos śmietanowy i ziemniaczki...
Pycha...
mmm kurki! skąd ja znam ten okrzyk z lasu.. :)
OdpowiedzUsuń