Zamiłowanie do jedzenia sprawiło, że myśl o założeniu bloga kulinarnego
kiełkowała w mojej głowie od jakiegoś roku. Jednak niczym noworoczne
postanowienia: przejścia na dietę, zapisania się na kurs pływania, skoczenia ze
spadochronem, wyprawy do Portugalii lądowała na półce – „jeszcze przyjdzie
na to czas" Aż wreszcie nadszedł dzień, kiedy zapytałam sama siebie -
dlaczego nie dzisiaj?
Od blisko trzech lat
pod nickiem „banditka” publikuję
swoje przepisy i zdjęcia na różnych portalach kulinarnych i jak wędrowcowi
zamarzył mi się taki własny mały blog, na którym będę mogła podzielić się
z Wami moją pasją do gotowania, dekorowania potraw, słabością do cudnych
naczyń w kolorach pastelowo-groszkowych, a przy okazji poznam ciekawych ludzi,
którzy mają podobną pasję.
I tak bawię, się gotowaniem, mierzeniem się z różnymi przepisami, fotografowaniem
potraw, a przy okazji zaczęłam publikować przyrządzane dania na tym blogu w
magicznej dacie kwietnia 2013 roku :)
Przede mną
jeszcze wiele kulinarnych wyzwań ,jak zrobienie własnoręcznie pączków z
nadzieniem różanym, pysznych kruchych rogalików.
W tym roku
zrealizowałam kilka wyzwań kulinarnych tzn: klasyczny pasztet drobiowy oraz
grecką musakę, w ubiegłym kulebiak z kapustą i grzybami do barszczu wigilijnego.
Kocham
podróże i z każdej z nich przywożę jakieś nowe smaki, potrawy, przyprawy,
chętnie także sięgam do kuchni mamy i babci, ponieważ poza kuchnią włoską mamy
pyszną , francuską, orientalną – mamy pyszną kuchnię polską z wybornymi pierogami,
mięsiwami, kluseczkami, bigosikami.
Każda
podróż to dla mnie podróż smaków!
Z Rosji przywiozłam przepis na świetne bliny.
Z Krymu fantastyczne przyprawy, "smaka na czieburieki".
Z Włoch słabość do kolorowych makaronów, świeżo tłoczonej oliwy
z oliwek, bruschetty, focaccii, pieczonych kasztanów oraz klasyczny
włoski wałek do ciasta.
Z Litwy smaka na kibiny, kwas chlebowy czyli girę, cepeliny z mięsem,
miłość do chleba litewskiego z kminkiem oraz zapasy lnianych serwet :)
Z Anglii miłość do muffinek, bo upieram się, że najlepsze fisch&chips
jadłam w Ustce ;:P Zapałałam zaś miłością odwzajemnioną do kolorowych naczyń w
stylu vintage :)
Z
Grecji przemyciłam tuzin torebek z pysznymi oliwkami, przepis na musakę, przyprawę do sosu tzaziki
(lepszej niż ta z Grecji nie miałam) i obrus w oliwki!
Z
Łotwy przytachałam do Polski opakowanie szarego grochu, który tam podawany ze
skwarkami jest narodowym specyjałem oraz kolejne lniane dodatki, bo Litwa i
łotwa to lniane imperium :)
Ze
Szwecji przekonanie, że hamburgery ze smażonym śledziem są całkiem smaczne, jak
i inne śledziowe dania, a także pyszny różowy miód z jagodami i gadżety z
łosiem oraz konikiem z Dalarny.
jak tutaj miło, ładnie i pozytywnie :), dziękuję za odwiedziny mojego bloga, pozdrawiam serdecznie:)
OdpowiedzUsuńdziękuję :)
OdpowiedzUsuńDziękuję za odwiedziny i pozdrawiam z okolic B-stoku. Piękne zdjęcia naszych okolic :)
OdpowiedzUsuń